Idealne gadżety na wakacje – sprawdziliśmy 11 produktów
Spis treści:
1. PocketBook Aqua
2. Tablet Asus Transformer Book T100HA
3. Przenośny hotspot LTE TP-Link M7300
4. Torby fotograficzne Hama SYSBAG
5. Smartfon Alcatel POP 4 PLUS
6. Głośnik Bluetooth TP-Link Groovi Ripple
7. Głośniki i słuchawki Bluetooth Lamax Beat
PocketBook Aqua – recenzja wodoodpornego czytnika ebooków
Polacy uwielbiają czytać, a w okresie wakacyjnym będą mieli ku temu jeszcze więcej okazji. Czytniki ebooków na stałe już zagościły w naszej świadomości. Nie wszyscy jednak wiedzą, że od jakiegoś czasu w sprzedaży jest także model czytnika wodoodpornego – idealnego, jeśli wybieramy się na przykład na rejs i nie chcemy martwić się przypadkowym zalaniem urządzenia. Ba, taki czytnik sprawdzi się doskonale także podczas relaksującej kąpieli w wannie. Poznajcie bliżej PocketBook Aqua!PocketBook Aqua – czytnik ebooków, któremu woda nie straszna
PocketBook Aqua jest pierwszym wodoodpornym czytnikiem ebooków, który zagościł w polskich sklepach. Cechuje się odpornością i pyłoodpornością potwierdzonymi certyfikatem IP57. Oznacza on, że urządzenie może przebywać pod wodą na głębokości 1,5 metra przez ok. 30 minut. Nie sądzę byście chcieli z nim nurkować, ale… jeśli przypadkowo wpadnie Wam do wanny, absolutnie nic mu się nie stanie.
Czytnik wagi ultralekkiej
PocketBook Aqua ma zaledwie 9 milimetrów grubości, co czyni go marginalnie grubszym od większości popularnych smartfonów. Waga na poziomie 170 gramów nie spowoduje obciążenia żadnej torebki lub plecaka – czytnik waży niewiele więcej od telefonu, który na co dzień nosicie zapewne w kieszeni.Urządzenie wyposażono w czytelny nawet w pełnym słońcu (w końcu to główny atut e-czytników) 6-calowy, dotykowy ekran E-Ink Pearl o rozdzielczości 800×600 pikseli. Ostrość czcionek stoi na dobrym poziomie, jednak nie ukrywam, że PocketBook Touch Lux 3 oferuje w tej kwestii nieco lepsze doznania i wyższą rozdzielczość 1024×758 pikseli (choć kosztuje o ok. 150 złotych więcej). PocketBook Aqua sprzedawany w cenie ok. 360 złotych pozbawiony jest podświetlenia ekranu.
Na obudowie uszczelnionego urządzenia odnajdziemy cztery fizyczne przyciski umieszczone tuż pod ekranem. Klikają one z dość dużym oporem i odpowiadają za nawigowanie w menu urządzenia. Poszczególne opcje można oczywiście wybierać także za pomocą dotykowego ekranu, co w większości przypadków (może poza zmienianiem kolejnych stron książek) jest po prostu wygodniejsze.
Na dolnej ramce urządzenia znajduje się niewielki fizyczny przycisk power, a także zaślepkę portu micro USB pełniącego funkcję gniazda ładowania urządzenia, a także umożliwiającego transfer plików. PocketBook Aqua jest jedynym czytnikiem w ofercie firmy PocketBook, który pozbawiony jest gniazda kart pamięci micro SD. Na ebooki i inne pliki użytkownikowi musi wystarczyć 4 GB pamięci. Jak sami wiecie, książki w formacie elektronicznym zajmują bardzo niewielką ilość przestrzeni, w związku z czym taka ilość pamięci pozwoli zmagazynować nawet kilka tysięcy dzieł literackich.
Wygoda przesyłania książek poprzez Wi-Fi
Port micro USB nie jest jedyną drogą przesyłania plików na urządzenie. Kolejną jest serwis Send-to-Pocketbook, który po uprzednim utworzeniu na nim konta, pozwala wysyłać książki na utworzonego w systemie maila. Czytnik oferuje łączność Wi-Fi i gdy tylko połączy się z usługą, od razu synchronizuje pliki przesłane na skrzynkę odbiorczą. Pliki synchronizować można także za pośrednictwem konta Dropbox, o ile oczywiście takowe posiadamy. Urządzenie, podobnie jak inne Pocketbooki, rozpoznaje formaty PDF, EPUB, MOBI, DJVU, FB2, FB2.ZIP, DOC, DOCX, RTF, PRC, TCR, TXT, CHM, HTML i obsługuje Adobe DRM.Menu główne jest bardzo czytelne. Z poziomu wirtualnej biblioteczki szybko znajdziemy interesujący nas tytuł z naszych zbiorów. Dzieła można grupować według kilku różnych kryteriów, a także wyświetlać ich okładki (jeśli książki zapisane są w odpowiednim formacie). Sporą zaletą jest prosty system wielozadaniowości, który pozwala przełączać się pomiędzy ostatnio otwieranymi książkami.
Wiele rzeczy w PocketBooku Aqua możemy personalizować. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby w przypadku wybranych formatów tekstu zmienić czcionkę, jej rozmiar i marginesy tekstu. Przypisać możemy także nowe funkcje do każdego z czterech przycisków umieszczonych pod ekranem. Domyślne wydają się być jednak optymalne. Czytnik PocketBooka wyświetla zdjęcia w tekstach, spisy treści także nie stanowią dla niego wyzwania. Ciekawa funkcja ReadRate pozwala dzielić się ze znajomymi tym, co obecnie czytamy i podejrzeć co aktualnie czytają inni. Strony zmieniane są sprawnie, podobnie jak ma to miejsce w innych czytnikach tej marki, czcionki są dostatecznie ostre, a ekran zawsze czytelny.
Procesor o taktowaniu 1 GHz radzi sobie sprawnie i z niewielkim opóźnieniem z podstawowymi zadaniami. Na czytniku uruchomić można kilka prostych gier, m.in. Sudoku i pasjans, kalkulator, czytnik kanałów RSS, a także skorzystać z przeglądarki internetowej. Nigdy jednak nie będę polecał wykorzystywać żadnego eczytnika do przeglądania sieci – jest to zadanie niewygodne.
PocketBook Aqua – nie tylko nad wodę
Od dnia swojej premiery PocketBook Aqua znacząco potaniał i kosztuje obecnie ok. 360 złotych. Jest bliźniaczym urządzeniem do sprzedawanego w podobnej cenie PocketBook Basic Touch – oba czytniki różnią się tylko kwestią wodoodporności i obecnością gniazda na karty pamięci w modelu Basic Touch. Jeżeli lubicie dużo czytać, nie potrzebujecie podświetlenia ekranu i uważacie, że wodoodporność jest cechą, która okazyjnie może się przydać, PocketBook Aqua to dobry wybór.
Mocne strony: | Słabe strony: | |
— | ||
– lekka, poręczna konstrukcja – bardzo długi czas pracy na baterii – czytelny ekran – wodoodporność – atrakcyjna cena | – brak gniazda kart pamięci – brak podświetlenia ekranu |
Cena w dniu publikacji recenzji: ok. 360 złotych
Spis treści:
1. PocketBook Aqua
2. Tablet Asus Transformer Book T100HA
3. Przenośny hotspot LTE TP-Link M7300
4. Torby fotograficzne Hama SYSBAG
5. Smartfon Alcatel POP 4 PLUS
6. Głośnik Bluetooth TP-Link Groovi Ripple
7. Głośniki i słuchawki Bluetooth Lamax Beat
#break#
Spis treści:
1. PocketBook Aqua
2. Tablet Asus Transformer Book T100HA
3. Przenośny hotspot LTE TP-Link M7300
4. Torby fotograficzne Hama SYSBAG
5. Smartfon Alcatel POP 4 PLUS
6. Głośnik Bluetooth TP-Link Groovi Ripple
7. Głośniki i słuchawki Bluetooth Lamax Beat
Asus Transformer Book T100HA – świetny ekran i bateria. Recenzja tabletu z Windows 10
Asus to firma będąca jednym z niekwestionowanych liderów segmentu urządzeń 2w1. Mało który producent w sposób tak konsekwentny, od kilku już lat, tworzy tablety ze stacjami dokującymi, ciągle je przy tym ulepszając. Asus Transformer Book T100HA z systemem Windows 10, którego chcemy Wam zaprezentować, to pod każdym względem ulepszony następca Transformer Booka T100. Ulepszono także cenę, która jest… niższa od ceny starszego modelu!
Asus Transformer Book T100HA – jeśli nie potrafisz zdecydować: laptop, czy tablet?
Asus Transformer Book T100HA to tak zwane urządzenie hybrydowe. Zasadniczo jest to tablet z Windowsem 10, w zestawie z którym otrzymujemy stację dokującą w postaci niewielkiej klawiatury. Zależnie od naszych preferencji, ze sprzętu możemy korzystać w sposób typowy dla tabletu lub, po uprzednim podczepieniu klawiatury, jak z niewielkiego laptopa.Do testów trafił egzemplarz z 2 GB pamięci RAM oraz 64 GB pamięci eMMC (zmierzony odczyt 142 MB/s, zapis 85 MB/s). T100HA miał premierę pod koniec zeszłego roku i znajdziemy w nim nawet nowoczesny port USB Typu C! Tablet zamknięty jest w dobrej jakości, aluminiowej obudowie o grubości 8,45 milimetra. Wykonanie stoi na odpowiednio wysokim poziomie i w konstrukcji próżno doszukiwać się niedoróbek. 10,1-calowy Asus Transformer Book T100HA waży 580 gramów, co nie czyni go najlżejszym urządzeniem w swojej klasie, ale wciąż wystarczająco lekkim i mobilnym, aby zabrać go w każdą podróż. Stację dokującą w formie klawiatury wykonano z niezłej jakości plastiku. Cała konstrukcja waży ok. 1 kg.
Dołączona w zestawie klawiatura jest wygodna w użytkowaniu
Klawisze w stacji dokującej, do której tablet wpinamy za pomocą magnesów, mimo że niewielkie, są wygodne, a ich skok jest dostatecznie duży, aby czynić pracę przyjemną. Touchpad obsługuje technologię multidotyku i oferuje należytą precyzję. Tablet, po wpięciu go w stację, można odchylić o maksymalnie 120 stopni do tyłu. Cała konstrukcja jest bardzo stabilna i odpowiednio wyważona. Gumowe nóżki u spodu klawiatury zapobiegają jej ślizganiu się.W tablecie, oprócz portu USB Typu C (brak stosownego kabelka w zestawie), znajdziemy wyjście słuchawkowe, port micro HDMI, a także gniazdo kart micro SD. Jeśli chodzi o kwestie łączności, Transformer Book T100HA oferuje jeszcze Bluetooth 4.0 oraz dwuzakresową kartę Wi-Fi 802.11 a/b/g/n. Port USB 2.0 umieszczono w stacji dokującej.
Na urządzeniu znajdziemy trzy przyciski fizyczne – klawisz zasilania oraz dwa przyciski odpowiedzialne za regulację głośności. Producent nie zapomniał o umieszczeniu w tablecie dwóch kamerek – tylnej o rozdzielczości 5 Mpix i przedniej – 2 Mpix. Na obudowie, w tylnej jej części znajdziemy dwa ładnie, choć dość cicho, grające głośniki.
Wyświetlacz osiąga doskonałe wyniki
Ekran otaczają dość szerokie ramki, do których jednak da się przyzwyczaić. Rozdzielczość wyświetlacza wynosi 1280×800 pikseli. Zanim zakrzykniecie: „mało!”, zastanówcie się, czy naprawdę chcielibyście korzystać z systemu Windows 10 na ekranie Full HD o przekątnej 10,1-cala – ikony byłyby przecież zupełnie nieczytelne. Rozdzielczość jest optymalna tak z punkt widzenia komfortu pracy, jak i długości czasu pracy urządzenia na baterii. Wyższa rozdzielczość wiąże się w końcu z większym zapotrzebowaniem na energię. To nie jest na szczęście duża w przypadku Asusa Transformer Book T100HA, o czym za chwilę. Jasność ekranu stoi na znakomitym poziomie – nasz pomiar wykazał 473 cd/m2 w najjaśniejszym punkcie! Czyni to wyświetlacz IPS czytelnym nawet w pełnym słońcu. Współczynnik kontrastu to, bagatela, 1352:1. To naprawdę jeden z lepszych wyświetlaczy, jaki możecie dostać w urządzeniach mobilnych sprzedawanych w tej cenie.Za wydajność urządzenia odpowiada 4-rdzeniowy procesor Intel Atom X5-Z8500 o taktowaniu 1,44 GHz (2,24 GHz w trybie Turbo), wspierany przez, jak wspomniałem wcześniej, 2 GB pamięci RAM. Nie jest to może tytan wydajności (1338 punktów w benchmarku PC Mark, 915 punktów w Geekbench 3 – wydajność jednowątkowa), ale do prostych zastosowań multimedialnych, a zwłaszcza do niezbyt wymagającej pracy biurowej, w zupełności wystarczy – tablet radzi sobie znacznie lepiej w aplikacjach wykorzystujących moc kilku rdzeni, niż tych, które korzystają tylko z jednego rdzenia. Kilkanaście otwartych zakładek w przeglądarce może stanowić dla niego wyzwanie, w zależności od ich zawartości.
W kwestii długości pracy na baterii – maratończyk
Bardzo dużą zaletą urządzenia jest jego czas pracy na baterii. Materiał wideo przy jasności ekranu ustawionej na 50%, przy włączonym Wi-Fi, odtwarzany był przez ok. 11 godzin. W przypadku przeglądania zasobów sieci możemy liczyć na ok. 8 godzin pracy. To świetny wynik. Proces ładowania trwa od 2,5 do 3 godzin.Laptop, czy tablet? A może właśnie Transformer Book T100HA?
T100HA jest solidnie wykonany, jego ekran ma zaskakująco wręcz dobre parametry, a system Windows 10 działa płynnie i stabilnie. Złącza takie jak micro HDMI, nowoczesny port USB Typu C oraz gniazdo kart pamięci micro SD pozytywnie wpływają na jego możliwości.Jeżeli na tablecie planujecie robić coś więcej niż oglądać filmy i grać w gry, prawdopodobnie szukacie urządzenia takiego jak Asus Transformer Book T100HA. W rozsądnej cenie, dzięki dołączonej w zestawie klawiaturze, oferuje on funkcjonalność niewielkiego laptopa. Czas pracy urządzenia na baterii jest przy tym znacznie dłuższy niż notebooków z Windowsem sprzedawanych za podobne pieniądze. Szkoda, że urządzenie tak długo się ładuje.
Mocne strony: | Słabe strony: | |
— | ||
– bardzo długi czas pracy na baterii – aluminiowa obudowa – klawiatura w zestawie – atrakcyjna cena – USB Typu C – gniazdo kart micro SD | – długi czas ładowania |
Cena w dniu publikacji recenzji: ok. 1299 złotych
Spis treści:
1. PocketBook Aqua
2. Tablet Asus Transformer Book T100HA
3. Przenośny hotspot LTE TP-Link M7300
4. Torby fotograficzne Hama SYSBAG
5. Smartfon Alcatel POP 4 PLUS
6. Głośnik Bluetooth TP-Link Groovi Ripple
7. Głośniki i słuchawki Bluetooth Lamax Beat
#break#
Spis treści:
1. PocketBook Aqua
2. Tablet Asus Transformer Book T100HA
3. Przenośny hotspot LTE TP-Link M7300
4. Torby fotograficzne Hama SYSBAG
5. Smartfon Alcatel POP 4 PLUS
6. Głośnik Bluetooth TP-Link Groovi Ripple
7. Głośniki i słuchawki Bluetooth Lamax Beat
Przenośny hotspot LTE TP-Link M7300 – recenzja idealnego gadżetu na wakacje
Osoby, które często podróżują biznesowo, wybierają się na długie wakacje z laptopem lub po prostu chcą mieć stały dostęp do sieci na kilku różnych urządzeniach, niezależnie od tego gdzie akurat się znajdują, bardzo często szukają mobilnych routerów 4G LTE. W sam raz przed okresem wakacyjnym, w moje ręce trafił przenośny hotspot LTE TP-Link M7300, którego chciałbym Wam zaprezentować. Dlaczego przenośny hotspot przyda się niemal każdemu?
Obsługa kart SIM wciąż jest funkcjonalnością zarezerwowaną jedynie dla laptopów z najwyższej półki cenowej. Jej dostępność w modelach przystępnych cenowo jest niemal zerowa, co wymusza na użytkownikach laptopów pragnących mieć dostęp do sieci, niezależnie od miejsca, w którym w danej chwili się znajdują, poszukiwanie innych rozwiązań. Jak sami wiecie, w obcym mieście, a tym bardziej na wsi (nie mówiąc już o kompletnej głuszy) trudno jest znaleźć sieć Wi-Fi.Często ceny Wi-Fi w hotelach, na przykład gdy przebywamy na wakacjach, są absurdalnie wysokie, w związku z czym chcielibyśmy skorzystać ze swojego pakietu danych, który rozdzielimy pomiędzy kilka urządzeń (należących do rodziny lub znajomych). To właśnie wtedy z pomocą przychodzi niewielki przenośny hotspot LTE TP-Link M7300, który po włożeniu do niego karty SIM, jest w stanie rozdzielić sygnał na aż 11 różnych urządzeń. Przenośny hotspot posiada wymienną baterię o pojemności 2000 mAh, dzięki której może on pracować ok. 10 godzin! Nic nie stoi na przeszkodzie, aby nosić ze sobą drugą baterię lub zasilać router z powerbanka!
„No dobra, ale smartfony także posiadają funkcję hotspotu”, powiecie. No jasne, ale jak długo wytrzyma bateria w telefonie udostępniającym tego rodzaju połączenie? Jeśli wybieracie się na wakacje i rozbijacie biwak w górach, ostatnią rzeczą jakiej chcecie jest rozładowana bateria w smartfonie, od którego może zależeć Wasze bezpieczeństwo. Nie mówię już nawet o tym, że problematycznym jest skuteczne rozdzielenie sygnału ze smartfona na więcej niż jedno urządzenie.
TP-Link M7300 bez problemu mieści się w kieszeni
Większość z Was routery kojarzy zapewne z całkiem dużymi i niezbyt poręcznymi urządzeniami stacjonarnymi. TP-Link M7300 jest niewielki (102,6 x 63 x 16 mm) i bardzo zgrabny – można z łatwością zmieścić go w nawet najmniejszej damskiej torebce, a nawet przenosić w kieszeni. Solidna konstrukcja zapewnia odporność na uszkodzenia, a ładny design cieszy oczy. W tak kompaktowych rozmiarów gadżecie producent zmieścił nie tylko gniazdo kart SIM i port micro USB, za pośrednictwem którego naładujemy urządzenie, ale także gniazdo kart micro SD o pojemności 32 GB.Bezproblemowa obsługa, stabilne transfery danych
Trzy diody umieszczone na obudowie urządzenia poinformują Was między innymi o aktywnym połączeniu Wi-Fi i stanie naładowania baterii. Konfiguracja urządzenia ogranicza się do włożenia do niego karty SIM, włączenia routera, odczekania ok. 30 sekund do osiągnięcia gotowości przez router i… Voila! Po wpisaniu hasła można się połączyć z siecią z dowolnego urządzenia wyposażonego w moduł Wi-Fi. W sieci 4G LTE możecie cieszyć się maksymalną prędkością pobierania na poziomie do 150 Mb/s i wysyłania oscylującej w granicach 50 Mb/s.W przypadku sieci 3G wartości te są mniejsze i wynoszą odpowiednio 42 Mb/s i 7,2 Mb/s, czyli maksimum dla tego standardu. Pliki pomiędzy urządzeniami w tej samej sieci wymieniać będziecie z prędkością 300 Mb/s. Z routera korzystać można także przewodowo, celem uzyskania jak najmniejszego opóźnienia – wystarczy podpiąć router do komputera osobistego za pomocą kabelka USB.
Dzięki aplikacji tpMiFi, dostępnej na systemy Android oraz iOS, pliki wymieniać będziecie mogli także pomiędzy urządzeniami w sieci, a kartą micro SD umieszczoną wewnątrz routera. Rzecz jasna pliki będzie można także przesyłać w drugą stronę – z karty, wprost do pamięci dowolnego urządzenia pracującego w ramach sieci. tpMiFi umożliwia także bardzo łatwe i intuicyjne ustalanie limitów pobierania dla urządzeń w sieci, a także zarządzanie ich uprawnieniami.
Przenośny hotspot LTE TP-Link M7300 – to strzał w dziesiątkę na wakacjach
Niewielkie urządzenie od TP-Linka to zbiór samych zalet. Długi czas pracy na baterii, bezproblemowa obsługa nawet 11 podłączonych urządzeń i możliwość zasilania za pomocą powerbanka to tylko wybrane z nich. TP-Link M7300 to świetny gadżet dla osób, które nie rozstają się ze swoim laptopem lub tabletem pozbawionym łączności 4G i chcą korzystać z Internetu zawsze wtedy, kiedy chcą, a nie tylko wtedy, gdy w pobliżu dostępna jest bezpłatna sieć Wi-Fi.
Mocne strony: | Słabe strony: | |
— | ||
– bardzo długi czas pracy na baterii – kompaktowe rozmiary – obsługa 4G LTE – prostota konfiguracji – praktyczna aplikacja tpMiFi – rozdzielanie sygnału na 11 urządzeń – niezły zasięg – stabilny transfer danych | – szukając naprawdę na siłę: cena |
Orientacyjna cena w dniu publikacji recenzji: ok. 374 złote
Spis treści:
1. PocketBook Aqua
2. Tablet Asus Transformer Book T100HA
3. Przenośny hotspot LTE TP-Link M7300
4. Torby fotograficzne Hama SYSBAG
5. Smartfon Alcatel POP 4 PLUS
6. Głośnik Bluetooth TP-Link Groovi Ripple
7. Głośniki i słuchawki Bluetooth Lamax Beat
#break#
Spis treści:
1. PocketBook Aqua
2. Tablet Asus Transformer Book T100HA
3. Przenośny hotspot LTE TP-Link M7300
4. Torby fotograficzne Hama SYSBAG
5. Smartfon Alcatel POP 4 PLUS
6. Głośnik Bluetooth TP-Link Groovi Ripple
7. Głośniki i słuchawki Bluetooth Lamax Beat
Torby fotograficzne Hama SYSBAG – wygoda i bezpieczeństwo. Recenzja
Wiele osób kupując aparat fotograficzny zupełnie zapomina o tym, aby zadbać o jego odpowiednią ochronę. Bez względu na to czy jesteśmy specjalistami od fotografii, czy też amatorami, którzy w swoje dłonie postanowili wziąć kompakt, bezlusterkowca lub lustrzankę, powinniśmy rozważyć zakup etui lub specjalnej torby.
Przede wszystkim: ochrona
Gdy kupujemy samochód o dużej wartości, niemal zawsze decydujemy się na zakup stosownego ubezpieczenia chroniącego nasze portfele przed skutkami finansowymi ewentualnego wypadku spowodowanego z naszej winy. Aparaty fotograficzne ubezpiecza się rzadziej, ale dba się o ich ochronę za pomocą różnego rodzaju akcesoriów. Podstawowym jest odpowiednia torba fotograficzna.W zależności od rozmiaru aparatu fotograficznego, z którego korzystamy, oraz liczby dodatkowych akcesoriów i obiektywów, które chcemy ze sobą nosić, pierwszym z wyborów będzie rozmiar torby. Do redakcji Conowego.pl trafiły torby Hama SYSBAG 90, SYSBAG 100 Colt oraz SYSBAG 110 w trzech różnych rozmiarach, które pod wieloma względami mogą stanowić wzór użyteczności. Dlaczego?
Niezwykle ważnym czynnikiem jest jakość wykonania torby i sposób, w jaki chroni ona aparat. Tworzywa zewnętrzne muszą być odporne na uszkodzenia mechaniczne i działanie czynników atmosferycznych, a wewnętrzna wyściółka nie tylko miękka, ale i funkcjonalna. Wszystkie torby Hama wykonano z wytrzymałego nylonu, który w miejscach szczególnie narażonych na zużycie (spód torby, jej narożne części), został dodatkowo wzmocniony elastycznym, wodoodpornym tworzywem.Po drugie: funkcjonalność
Każda z toreb Hama Sysbag posiada także zintegrowany wodoodporny pokrowiec, estetycznie ukryty pod warstwą nylonu. Pokrowiec jest przymocowany na stałe do torby, także nie istnieje najmniejsze ryzyko jego zagubienia. W razie nagłych opadów deszczu wystarczy go naciągnąć na torbę – elastyczna, mocna gumka, zapobiegnie jego zsuwaniu się.Bardzo estetycznie rozwiązano sprawę zamków, które po zapięciu są zakrywane przez materiał – dzięki temu torba nawet bez pokrowca zapewnia pełną pyłoszczelność oraz podstawowy stopień wodoodporności.
Torby transportować można nie tylko na dołączonym na nich pasku transportowym, który przewiesimy przez ramię. Wszystkie posiadają również bardzo wygodny, miękki uchwyt, a także szlufkę, dzięki której pokrowce przymocować możemy także do pasa. Każda z toreb posiada z boku również funkcjonalne uchwyty do mocowania dodatkowych etui na obiektywy.
Po trzecie: komfort korzystania
Wewnątrz każdej, nawet najmniejszej z toreb, znajduje się specjalna, wyjmowalna przegródka z rzepami, dzięki której podzielić można przestrzeń wewnątrz na dwie części. Dzięki temu, w większych torbach bez problemu umieścimy obok siebie zarówno aparat, jak i wymienny obiektyw. Oprócz kieszeni głównej we wszystkich modelach toreb znajdziemy również nieco mniejszą kieszeń frontalną. To nie koniec zakamarków, jakie skrywają w sobie torby fotograficzne Hama.Każda torba mieści w sobie oznaczone na czerwono i zielono dwie kieszenie na karty pamięci. Do kieszeni „czerwonej” możemy wkładać na przykład pełne nośniki, w kieszeni „zielonej” zaś umieszczać puste. Pod kieszonkami na karty pamięci, znajdziemy przegródki na zapasowe baterie.
Torby są lekkie – najmniejszy model waży 175 gramów, a dwa nieco większe – 225 gramów. To ważne w sytuacji, gdy wybieramy się na przykład na długą wędrówkę w góry i każdy zbędny kilogram jest sprawą niepożądaną.
Podsumowanie
Na rynku na pewno znajdziecie torby fotograficzne, które będą nieco tańsze. Mało która z tych propozycji zagwarantuje jednak Waszym aparatom taki poziom bezpieczeństwa i funkcjonalności jak torby Hama SYSBAG. Szerokie możliwości w zakresie komfortowego transportu, bardzo wygodna od strony użytkowej konstrukcja i wodoodporny pokrowiec w zestawie to największe z atutów toreb Hama.
Mocne strony: | Słabe strony: | |
— | ||
– wysoka jakość wykonania – zintegrowany wodoodporny pokrowiec – duża ilość funkcjonalnych przegródek – lekka, wytrzymała konstrukcja | – cena jest dość wysoka |
Spis treści:
1. PocketBook Aqua
2. Tablet Asus Transformer Book T100HA
3. Przenośny hotspot LTE TP-Link M7300
4. Torby fotograficzne Hama SYSBAG
5. Smartfon Alcatel POP 4 PLUS
6. Głośnik Bluetooth TP-Link Groovi Ripple
7. Głośniki i słuchawki Bluetooth Lamax Beat
#break#
Spis treści:
1. PocketBook Aqua
2. Tablet Asus Transformer Book T100HA
3. Przenośny hotspot LTE TP-Link M7300
4. Torby fotograficzne Hama SYSBAG
5. Smartfon Alcatel POP 4 PLUS
6. Głośnik Bluetooth TP-Link Groovi Ripple
7. Głośniki i słuchawki Bluetooth Lamax Beat
Alcatel POP 4 PLUS – niedrogi smartfon, godny waszej uwagi. Recenzja
Wielu z Was kojarzy zapewne telefony ALCATEL’a jeszcze z czasów, gdy urządzenia te nie miały dotykowych ekranów. Od dłuższego czasu jednak ALCATEL radzi sobie całkiem nieźle także ze smartfonami. ALCATEL POP 4 PLUS, któremu miałem okazję przyjrzeć się bliżej to jeden z najtańszych smartfonów w ofercie tego producenta. Czy warto zwrócić na niego uwagę?
ALCATEL POP 4 PLUS – solidny i niedrogi
ALCATEL POP 4 PLUS sprzedawany jest za cenę 649 złotych. Wewnątrz opakowania oprócz smartfona, kabla USB i ładowarki sieciowej, znajdziemy również zestaw słuchawkowy. W sprzedaży znajduje się także bliźniaczy model ALCATEL POP 4, z mniejszym 5” wyświetlaczem. Pierwsze co rzuciło mi się w oczy po wyjęciu smartfona z opakowania to zdejmowalna tylna klapka. Bateria nie jest jednak wymienna.Smartfon po wzięciu go w dłoń jest całkiem lekki, a dzięki delikatnie zaokrąglonemu profilowi tylnej klapki i grubości nie przekraczającej 8 mm nieźle leży w dłoni. Srebrna obudowa smartfona została wykonana z plastiku stylizowanego na szczotkowany metal. Jest dość śliska, ale solidnie wykonana i należycie spasowana z resztą konstrukcji urządzenia.
Po prawej stronie obudowy znajdziemy trzy przyciski fizyczne. W dolnej jej części umieszczono port micro USB, w górnej – gniazdo słuchawkowe jack 3.5 mm. Z lewej strony nie znajdziemy gniazda karty SIM oraz karty pamięci, bowiem te znajdują się pod zdejmowalnym panelem obudowy. Nie jest to może najwygodniejsze rozwiązanie, ale przy założeniu, że kartę SIM i micro SD wymieniamy rzadko, nie będzie sprawiało ono wiele kłopotu.
Z tylnego panelu spogląda na użytkownika obiektyw aparatu o rozdzielczości 8 Mpix (f/2.0) i pojedynczy LED. Kamera umożliwia rejestrowanie filmów o rozdzielczości 720p w 30 klatkach na sekundę. Po tej samej stronie, w dolnej części, umieszczono pojedynczy, gustownie zamaskowany głośnik.
ALCATEL POP 4 PLUS wyposażono w 5.5” ekran IPS o rozdzielczości 720×1280 pikseli. Nie miałem okazji zmierzyć jego jasności, jednak czytelność w pełnym słońcu stoi na zadowalającym poziomie. Kąty widzenia, jak przystało na matrycę IPS, są w porządku, podobnie jak odwzorowanie kolorów, które w przypadku testowanego modelu miały dość ciepłe zabarwienie.
Nad ekranem znajdziemy głośnik do rozmów, umieszczony pod srebrną maskownicą, a także aparat do selfie o rozdzielczości 5 Mpix oraz… kolejnego LEDa! Miło, że producent pomyślał o lampie błyskowej także z tej strony. Pod wyświetlaczem znajdziemy podświetlany przycisk Home, w asyście kolejnych dwóch, również iluminowanych przycisków wirtualnych.
System i multimedia
Za wydajność urządzenia pracującego pod kontrolą najnowszej wersji systemu Android – 6.0.1 Marshmallow, odpowiada układ Qualcomm Snapdragon 210 o taktowaniu 1,1 GHz, współpracujący z 1,5 GB pamięci RAM. Duet ten pozwala smartfonowi osiągnąć wynik na poziomie ok. 20000 punktów w benchmarku AnTuTu v6.1.4. System pracuje płynnie, choć momentami zdarzają się spadki płynności niektórych animacji – jednym słowem: norma w telefonach sprzedawanych w podobnej cenie.
Smartfon posiada 16 GB pamięci na dane, co, biorąc pod uwagę dodatkowe gniazdo kart micro SD, jest ilością zadowalającą. Smartfon oferuje łączność LTE, a także Wi-Fi w standardzie 802.11 b/g/n, Wi-Fi Direct oraz Bluetooth 4.1. Nie zabrakło także lubianego radia FM oraz GPS z A-GPS.ALCATEL POP 4 PLUS zastosował swoją własną, autorską nakładkę, która wprowadza dwie całkiem praktyczne zmiany w obrębie funkcjonalności systemu. Pierwsza dotyczy ekranu blokady, na którym widnieje pięć ikonek, po których dwukrotnym kliknięciu możemy na przykład uruchomić aparat, dodać kontakt lub włączyć odtwarzacz muzyki. Drugą z innowacji jest funkcja OneTouch Stream, zastępująca pierwszy ekran pulpitu – w tym miejscu wyświetlają się informacje pogodowe, zapisane w kalendarzu notatki i aktualności z wybranych serwisów w sieci. Jest to całkiem schludne i praktyczne rozwiązanie. Ekran ten, jeśli mamy takie życzenie, możemy wyłączyć. Smartfon obsługuje także gesty – odwrócenie telefonu wyświetlaczem do dołu w momencie nadchodzącego połączenia spowoduje jego wyciszenie, a dwukrotne tapnięcie ekranu podświetli go. W menu znajdują się także specjalne opcje dla etui z klapką.
Producent preinstaluje bardzo dużo zbędnych moim zdaniem aplikacji, które na szczęście w dowolnej chwili można usunąć. Oprócz programów przydatnych, takich jak na przykład znany i lubiany Clean Master, znalazłem kilka zupełnie zbytecznych gier, takich jak Cars Racing, Kingdoms & Lords, czy też Puzzle Pets. Na pokładzie urządzenia zainstalowano też m.in. antywirusa AVG, Twittera i Instagrama. Po zrobieniu porządku z tymi programami, urządzenie zaczęło działać odczuwalnie lepiej.
Snapdragon 210 w połączeniu z układem graficznym Adreno 304 nie oferują cudów w wymagających grach 3D, ale produkcje 2D w zdecydowanej większości będą działały płynnie. 1,5 GB pamięci RAM wystarczy każdemu użytkownikowi, który nie instaluje w pamięci urządzenia zbyt wielu obciążających go aplikacji. Tylny głośnik gra zaskakująco dobrze, ale mógłby być trochę głośniejszy. Oglądanie filmów na ekranie o przekątnej 5.5” było prawdziwą przyjemnością i nie przeszkadzał w tym zupełnie fakt, że jest to wyświetlacz 720p. Zastosowanie takiego właśnie panelu sprawia, że urządzenie działa nieco dłużej na pojedynczym naładowaniu baterii.Przy typowym użytkowaniu bateria o pojemności 2500 mAh pozwala urządzeniu pracować przez ok. 2 dni. To niezły wynik. Baterię naładujemy do pełna w ok. 1,5 godziny.
PodsumowanieW dobrej cenie otrzymujemy ładnie wykonanego smartfona, który miło zaskakuje nie tylko długością czasu pracy na baterii, ale także jasnym i kontrastowym ekranem. Snapdragon 210 i 1,5 GB pamięci RAM sprawdzą się przeciętnie w przypadku wymagających gier 3D, ale w większości innych zastosowań zapewnią komfortową, przyjemną zabawę i pracę. Na plus przemawia bardzo ładnie grający głośnik, drobnym minusem jest ilość instalowanych przez producenta aplikacji.
Mocne strony: | Słabe strony: | |
— | ||
– jasny, kontrastowy wyświetlacz – przyjemnie grający głośnik – długi czas pracy na baterii – szybkie ładowanie | – przeciętna wydajność – nieco zbyt dużo preinstalowanych aplikacji |
Spis treści:
1. PocketBook Aqua
2. Tablet Asus Transformer Book T100HA
3. Przenośny hotspot LTE TP-Link M7300
4. Torby fotograficzne Hama SYSBAG
5. Smartfon Alcatel POP 4 PLUS
6. Głośnik Bluetooth TP-Link Groovi Ripple
7. Głośniki i słuchawki Bluetooth Lamax Beat
#break#
Spis treści:
1. PocketBook Aqua
2. Tablet Asus Transformer Book T100HA
3. Przenośny hotspot LTE TP-Link M7300
4. Torby fotograficzne Hama SYSBAG
5. Smartfon Alcatel POP 4 PLUS
6. Głośnik Bluetooth TP-Link Groovi Ripple
7. Głośniki i słuchawki Bluetooth Lamax Beat
TP-Link Groovi Ripple – bo głośnik mobilny powinien być mały! Recenzja
Do grona producentów mobilnych głośniczków na Bluetooth dołączyła niedawno firma TP-Link, która wprowadziła do swojej oferty urządzenie o wpadającej w ucho nazwie Groovi Ripple. Od urządzenia o rozmiarze równym rozmiarowi czterech pudełek zapałek nie spodziewałem się wiele. Głośniczek jednak pozytywnie mnie zaskoczył.Mniejszy, znaczy lepszy!
Tak, rozmiar ma ogromne znaczenie i nie dajcie sobie wmówić, że jest inaczej. W przypadku głośniczków mobilnych działa to zgodnie w zasadą: mniejszy znaczy lepszy. Nikt nie chce przecież w plener brać kilogramowego klocka wielkości damskiej torebki. Groovi Ripple, w co ciężko uwierzyć, waży zaledwie 175 gramów, czyli niewiele więcej niż smartfon, którego nosicie w kieszeni. Wymiary 103 x 94 x 37 milimetra sugerują jednoznacznie, że mamy do czynienia z urządzonkiem w rozmiarze XS. Całkiem „uroczym” urządzonkiem, trzeba przyznać, na dodatek kosztującym około… 100 złotych.W pudełku oprócz głośnika TP-Link Groovi Ripple znajdziemy jeszcze instrukcję obsługi (zbyteczną, bowiem obsługa urządzenia jest tak intuicyjna, jak to tylko możliwe) oraz kabelek USB, dzięki któremu naładujemy baterię urządzenia o pojemności 750 mAh. Umożliwia ona pracę głośnika przez ok. 4 godziny, nawet przy dość wysokim poziomie głośności (ok. 75%).
Groovi Ripple, mówiąc wprost i bez ogródek, jest urządzeniem bardzo ładnym i solidnie wykonanym. Z metalu wykonano wprawdzie jedynie maskownicę głośnika i logo TP-Link, ale matowy plastik użyty do wykonania obudowy, błyszczący plastik, którym pokryto rączkę transportową (pełniącą jednocześnie funkcję podstawki) oraz guma zaaplikowana na odwrocie obudowy, prezentują się odpowiednio dobrze.
Bezprzewodowo, czyli stabilnie i bez zakłóceń
Na obudowie oprócz przycisków regulacji głośności, znajdziemy też przycisk zasilania, odpowiadający równocześnie za parowanie głośnika poprzez Bluetooth z innym urządzeniem mobilnym. Głośnik bez problemu parowałem z dwoma różnymi telefonami i dwoma laptopami. Cały proces trwał kilka sekund i ograniczał się do znalezienia Groovi Ripple na liście urządzeń BT w zasięgu. Zasięg efektywny połączenia wynosi ok. 20 metrów. Zastanawiacie się pewnie czy głośnik ma dostatecznie dużą moc, aby grać z takiej odległości dostatecznie donośnie. Nie, 4 waty mocy do tego nie wystarczą i nie jest to wina głośnika samego w sobie – tak małe urządzenie nigdy nie będzie w stanie grać aż tak głośno. Połączenie Bluetooth na przestrzeni testów było zawsze stabilne, nie zdarzały się mikroprzycięcia i za to należą się producentowi słowa uznania.TP-Link Groovi Ripple posiada własną kartę dźwiękową i oprócz złącza micro USB dysponuje także wejściem liniowym na kabelek. Sprawia to, że można korzystać z niego także w trybie przewodowym.
Tak jak wspomniałem wcześniej, głośnik wyposażono w niewielką rączkę, której główną funkcją jest rola podstawki. Dzięki niej urządzenie można ustawić pod odpowiednim kątem w taki sposób, aby dźwięk rozchodził się dobrze w całym pomieszczeniu. Gumowa powierzchnia tylnej części obudowy głośnika redukuje przenoszenie wibracji z głośnika i pełni funkcję antypoślizgową.Brzmienie jest naprawdę przyjemne, ale moc nie postawi sąsiadów na równe nogi
Moc urządzenia nie jest może imponująca na papierze, ale wynika bezpośrednio z rozmiarów urządzenia. Groovi Ripple gra jednak zaskakująco głośno i bez problemu wypełni całe pomieszczenie dźwiękiem niezłej jakości. Sporą niespodzianką dla mnie było, że mimo niewielkich rozmiarów, głośnik nie wpadał w rezonans nawet przy ustawieniu maksymalnego poziomu głośności. Rzekłbym, ze do 90% wartości skali nie usłyszymy żadnych zniekształceń dźwięku, a nawet przy niższych wartościach Groovi Ripple odtwarza dostatecznie donośne dźwięki. Dynamika poszczególnych tonów jak na tak niewielki głośnik jest dobra, podobnie z resztą wygląda sprawa separacji sceny muzycznej. Muzyka brzmiała bardzo przyjemnie dla ucha – zwłaszcza tony średnie. Superpotężnych basów nie uświadczycie, ale dla mnie było to zaletą. Neutralne wybrzmiewanie głośnika pasowało idealnie do muzyki akustycznej, gitarowej i lekkiego rocka.Praktyczny gadżet w dobrej cenie
TP-Link Groovi Ripple zgarnia sporego plusa za świetny stosunek ceny do swoich możliwości. Za ok. 100 złotych po prostu warto go kupić jeśli szukacie głośnika Bluetooth, którego główną zaletą ma być mobilność i tak ważna w przypadku tych urządzeń relacja jakości dźwięku do rozmiaru. Groovi Ripple nie rzuci Was na kolana swoją mocą, ale na pewno docenicie jego przyjemne dla uszu brzmienie.
Mocne strony: | Słabe strony: | |
— | ||
– ultrakompaktowa, ultralekka budowa – świetna relacja rozmiaru do jakości brzmienia – bardzo atrakcyjna cena – dobra jakość wykonania | – mniej donośny od większych konstrukcji |
Cena w dniu publikacji recenzji: ok. 100 złotych
Spis treści:
1. PocketBook Aqua
2. Tablet Asus Transformer Book T100HA
3. Przenośny hotspot LTE TP-Link M7300
4. Torby fotograficzne Hama SYSBAG
5. Smartfon Alcatel POP 4 PLUS
6. Głośnik Bluetooth TP-Link Groovi Ripple
7. Głośniki i słuchawki Bluetooth Lamax Beat
#break#
Spis treści:
1. PocketBook Aqua
2. Tablet Asus Transformer Book T100HA
3. Przenośny hotspot LTE TP-Link M7300
4. Torby fotograficzne Hama SYSBAG
5. Smartfon Alcatel POP 4 PLUS
6. Głośnik Bluetooth TP-Link Groovi Ripple
7. Głośniki i słuchawki Bluetooth Lamax Beat
Lamax Beat – designerskie słuchawki i głośniki dla osób przewodosceptycznych
Czeska firma Lamax, którą czytelnicy Conowego.pl mieli okazję wcześniej poznać za sprawą recenzji kamerki Lamax Electra X8, tuż przed wakacjami postanowiła wypuścić do sprzedaży ciekawą linię produktów audio Lamax Beat. Nie mogłem odmówić sobie zaznajomienia się z nią bliżej – podpasował mi nie tylko ciekawy design sprzętu, ale także jego ładna kolorystyka.Lamax Beat – mocne uderzenie w segmencie niedrogiego sprzętu audio
Bezprzewodowe urządzenia audio Lamax Beat od razu przykuły moją uwagę głównie ze względu na swój wygląd. Cała seria urządzeń, w skład której wchodzą słuchawki Prime P-1 oraz Blaze P-1, a także głośniki Sentinel SE-1, Street ST-1 oraz Sphere SP-1, jest wykonana niezwykle spójnie. We wszystkich gadżetach czerń łączy się z akcentami w kolorze turkusowym i srebrnym. Wysokiej jakości guma, współgra z metalem i urządzenia tworzą linię produktów, która powinna spodobać się naprawdę wielu osobom.
Lamax Beat Prime P-1 – wygodne bezprzewodowe słuchawki dokanałowe
Prime P-1 były urządzeniem, które chyba najbardziej przypadło mi do gustu. Minimalistyczne słuchawki dokanałowe wykonane są z metalu i zakończone magnesami, dzięki którym można je ze sobą połączyć w czasie transportu. Połączono je estetycznie wykonanym kabelkiem w oplocie, na którym umieszczono czarnego, funkcjonalnego pilota z turkusowym napisem Lamax Beat.Minimalizm w czystej postaci i w naprawdę dobrym smaku. W zestawie ze słuchawkami znajduje się niewielkie twarde etui, kabelek ładujący, zaczepy na uszy, skracacz kabla, a także trzy komplety wymiennych zatyczek, dzięki którym każdy będzie mógł dopasować słuchawki do swojego ucha. Prime P-1 to jedne z niewielu słuchawek, które nie wypadały z mojego ucha w trakcie biegania. Szczerze mówiąc to jedne z najładniejszych dokanałowych słuchawek bezprzewodowych, jakie do tej pory użytkowałem. Wbudowana bateria o pojemności 70 mAh po czasie ładowania przez USB wynoszącym ok. 1,5 godziny zapewnia ok. 5 godzin odtwarzania muzyki.
Lamax Beat Blaze B-1 – stylowe słuchawki nauszne
Słuchawkami nausznymi w rodzinie Lamax Beat są słuchawki Blaze B-1. Nietypowa konstrukcja pałąka sprawia, że teleskop pozwalający dopasować kształt urządzenia do większej głowy jest chowana w jednej z muszli, pokrytych cienką warstwą przyjemnej w dotyku gumy. Niechaj nie zwodzi Was niewielka ilość pianki od wewnętrznej strony pałąka, bo słuchawki są bardzo wygodne.Muszla zakrywa z powodzeniem całe ucho, nie wywołując przy tym przesadnie dużego nacisku na małżowiny uszne. Słuchawki są wygodne nawet w trakcie długotrwałego użytkowania. Sterujemy nimi z poziomu niewielkiego panelu, ukrytego w prawej muszli. Tam też znajduje się złącze USB, dzięki któremu naładujemy wbudowaną baterię, a także wejście jack, które umożliwi korzystanie z Blaze B-1 w trybie przewodowym. Wbudowana bateria w przypadku słuchawek Lamax Beat Blaze B-1 pozwala na ok. 8 godzin pracy przy dość dużym poziomie głośności, bez konieczności ładowania. Producent dodatkowo umożliwia na personalizację urządzenia poprzez wymianę nauszników na wykonane w innych kolorach. W zestawie oprócz słuchawek znajdziemy także Naklejki Lamax, kabelek USB, a także funkcjonalne etui transportowe.
Lamax Beat Sphere SP-1 – głośnik który powiesisz na szlufce w spodniach lub na gałęzi
Sphere SP-1 to najmniejszy z głośników w serii urządzeń Lamax Beat. Sprzedawany jest w zestawie nie tylko z kabelkiem umożliwiającym ładowanie, ale także… karabińczykiem! Dzięki niemu, ten niewielki głośniczek przyczepić będziecie mogli na przykład powiesić wewnątrz namiotu, na gałęzi, na szlufce w spodniach… ogranicza Was tylko wyobraźnia.Nie powinniście się również obawiać o uszkodzenie głośnika – konstrukcja wykonana z gumy i metalu zapobiegnie uszkodzeniom powstałym w wyniku upadków z niewielkiej wysokości. Dzięki złączu na karty pamięci micro SD głośnik Sphere SP-1 może pełnić funkcję odtwarzacza muzyki, który nie potrzebuje dodatkowego zewnętrznego źródła dźwięku. Nie zabrakło nawet wbudowanego Radia FM z cyfrowym tunerem! Wbudowany mikrofon pozwala nawet na prowadzenie rozmów telefonicznych. 5 przycisków zapewnia mu pełną funkcjonalność w zakresie przełączania utworów, regulacji głośności, szybkiego wyciszania dźwięku oraz odbierania i odrzucania połączeń.
Mimo kompaktowych rozmiarów Sphere SP-1 gra całkiem donośnie, a zasięg Bluetooth wynosi tu aż… 20 metrów. Dzięki obecności gniazda jack można go podpiąć pod źródło dźwięku także przewodowo. Głośnik jest niewiele większy niż paczka zapałek, dosłownie! Mimo tak kompaktowych rozmiarów, bateria wystarcza na około 5 godzin pracy.
Lamax Beat Street ST-1 – bogaty w opcje i elegancki głośnik
Street ST-1 to najbardziej bogaty w opcje i złącza gadżet audio z rodziny Lamax Beat. Ten mobilny głośnik posiada dwa głośniki stereo, radzące sobie całkiem nieźle z odtwarzaniem donośnych dźwięków. Urządzenie oprócz panelu sterującego umieszczonego w górnej jego części, dysponuje także czytnikiem kart micro SD, pełnowymiarowym portem USB, gniazdem micro USB, wejściem liniowym oraz dedykowanym przełącznikiem zasilania.Dzięki wbudowanemu mikrofonowi odbierzecie i poprowadzicie bez problemu połączenie przychodzące na smartfon, z którym głośnik będzie w danej chwili sparowany. Obecność tunera FM z pamięcią ostatniej stacji pozwoli posłuchać radia w plenerze.
To nie koniec zalet. Głośnik posiada także funkcję powerbanka, która w awaryjnej sytuacji pozwala naładować dowolne urządzenie mobilne poprzez port USB. Konstrukcja głośnika jest bardzo stabilna, co zapobiegnie jego przypadkowemu przewróceniu, a antypoślizgowe podstawki sprawią, że nie zrzucicie go przypadkowo z biurka. Wbudowana bateria pozwala urządzeniu odtwarzać muzykę przez około 5 godzin.
Lamax Beat Sentinel SE-1 – idealny towarzysz wypadu pod namiot
Sentinel SE-1 to mobilny głośnik określany mianem sprzętu „outdoorowego”. Wyróżnia go uszczelniona obudowa, która chroni elektronikę przed szkodliwym działaniem wody. Nie powinniście jednak schodzić z nim pod wodę – gumowa obudowa chroni raczej przed zachlapaniami.Dlaczego głośnik Sentinel SE-1 sprawdzi się także na biwaku? Bo posiada między innymi… latarkę! Dwa głośniki stereo o mocy 10 W wystarczą w zupełności, aby nagłośnić małą imprezę przy ognisku. Podobnie jak inne głośniki z serii Lamax Beat, Sentinel SE-1 posiada gniazdo na kartę pamięci Micro SD, z której można odtwarzać muzykę, uzyskując dłuższy czas pracy głośnika na baterii, niż w przypadku połączenia bezprzewodowego Bluetooth. Nie zabrakło radia FM, a także funkcji Handsfree, umożliwiającej wygodne prowadzenie rozmów telefonicznych za pośrednictwem wbudowanego mikrofonu.
Uchwyt z prawej strony głośnika pozwala przypiąć go karabińczykiem (jest w zestawie!) na przykład do plecaka. W zestawie znajduje się także kabel audio 3,5 mm, który po podpięciu go do złącza liniowego, umożliwi przewodową pracę urządzenia. Wbudowana bateria o pojemności 2200 mAh pozwala na ok. 6 godzin pracy.
Spis treści:
1. PocketBook Aqua
2. Tablet Asus Transformer Book T100HA
3. Przenośny hotspot LTE TP-Link M7300
4. Torby fotograficzne Hama SYSBAG
5. Smartfon Alcatel POP 4 PLUS
6. Głośnik Bluetooth TP-Link Groovi Ripple
7. Głośniki i słuchawki Bluetooth Lamax Beat