Garmin Forerunner 210 i Edge 800 – bądź aktywny!
„Sport to zdrowie”, „W zdrowym ciele zdrowy duch” – takimi komunałami jesteśmy bombardowani zewsząd. Do tego dochodzi moda promująca wysportowaną sylwetkę i jędrne ciało. O ile dążenie do rozmiaru „0” może skończyć się tragicznie, o tyle samo uprawianie sportu w moim przekonaniu jest i tak za mało propagowane w naszym kraju. Dlatego z dużą radością przywitaliśmy w naszej Redakcji dwa sportowe produkty Garmin – zegarek z GPS – Forerunner 210 oraz rowerowy GPS – Edge 800. To właśnie mi przypadła prawdziwa przyjemność testowania ich.
Zanim zaczniemy zagłębiać się w szczegóły, warto wspomnieć, na czym polega zastosowanie modułu GPS w urządzeniach sportowych – nie chodzi zanadto o wytyczanie trasy, a o mierzenie prędkości, przebytego dystansu i ewentualne naniesienie naszej drogi na mapę w naszym komputerze. Niestety mapy Garmin nie mają zbyt dobrego pokrycia na terenie Polski – choć są wyjątki. Darmowe mapy można pobrać z wielu stron w Internecie – są one najczęściej tworzone przez zapaleńców. Gdyby dane z urządzeń dało się nanieść na mapę np. Google Maps, uzyskalibyśmy produkt idealny.
Z satelitą na bieganie…
Co w pudełku?
Jak zawsze, nasz test zaczynamy od zawartości pudełka, które nota bene jest bardzo gustowne: czarny, błyszczący karton z przezroczystą przednią częścią, dającą wgląd do środka. Znajome logo Garmin umieszczono praktycznie na każdej ściance.
W środku znajdziemy przede wszystkim:
• zegarek
• ładowarkę (z wariantem europejskim i amerykańskim)
• kabel USB
• skrócone instrukcje w licznych językach
• płytę CD z pełną instrukcją
Wymienione wyżej elementy stanowią standardową wersję Forerunnera 210. Egzemplarz, który otrzymałem do testów był wyposażony także w pas mierzący tętno – jest on droższy, lecz w moim przekonaniu trening, w którym jesteśmy pozbawieni możliwości kontrolowania swojego tętna, mija się z celem.
Wygląd zewnętrzny
Cóż, Forerunner jest zegarkiem przeznaczonym do treningu i innych sportowych zastosowań. Możemy zapomnieć o zakładaniu go do garnituru, ponieważ jego design wyraźnie wskazuje jego przeznaczenie.
Zegarek został wykonany z czarnej gumy i plastiku. W centralnym punkcie znajduje się oczywiście tarcza, a raczej wyświetlacz zegarka. Dookoła niego umieszczono białe napisy, informujące właściciela o zastosowaniu poszczególnych przycisków. Jako, że nie jest to prosty zegarek, wyświetlający tylko godzinę, menu jest dużo bardziej rozbudowane – stąd należało maksymalnie wykorzystać wszystkie cztery przyciski. Stąd dłuższe przyciskanie trzech z nich powoduje aktywację innej funkcji.
Wzdłuż gumowego paska umieszczono białe logo Garmin. Pasek ma naprawdę szeroką gamę rozmiarów. Dodatkowo trzyma bardzo mocno, a dzięki wypustce na szlufce, nie ma mowy o jakimkolwiek luzie. Jedynym zastrzeżeniem jest stałość paska – stanowi on integralną część zegarka i mam wątpliwości czy istnieje możliwość jego wymiany. Zegarek kosztuje prawie 1000 zł, więc jest sporym wydatkiem – czy w razie awarii paska, całość ląduje w koszu?
Z tyłu Forerunnera 210 umieszczono podstawowe informacje, takie jak model, numery seryjne i oczywiście logo. Obok znajdują się cztery złącza, służące zarówno do ładowania zegarka, jak i do komunikacji z komputerem.
#break#
Interfejs
Zapomnijcie o zegarkach, które mieliście do tej pory – Forerunner 210 jest właściwie małym komputerkiem, a funkcja mierzenia czasu to tylko dodatkowy atut. Oczywiście posiada cztery klawisze – „light”, czyli podświetlenie ekranu. Jego dłuższe przytrzymanie powoduje włączenie lub wyłączenie zegarka.
Klawisz „page/menu” pozwala na dostęp do podstawowych funkcji – wskazania bieżącego czasu (który jest automatycznie pobierany przez satelitę), stopera i czujnika tętna. Z kolei dłuższe przyciśnięcie tego przycisku powoduje, że dostaniemy się do rozbudowanego menu urządzenia, gdzie znajdziemy:
• historię naszych treningów (dokładnie o tym w dalszej części)
• alarm zbyt wysokiego tętna
• interwały (patrz dalej)
• budzik
• automatyczne okrążenie
• ustawienia czujnika tętna
• ustawienia czujnika na nogę
• ustawienia użytkownika (wiek, wzrost, waga, płeć, sportowiec tak/nie)
• ustawienia zegarka (czas, format czasu, dźwięk itp.)
Zastosowanie przycisku „start/stop” jest klasyczne – startuje i zatrzymuje on stoper. Podobnie „lap/reset” – krótkie przyciśnięcie to zaliczenie okrążenia, a długie – zresetowanie stopera.
Do interfejsu zegarka trzeba się przyzwyczaić, choć należy zaznaczyć, że jest on bardzo intuicyjny i przyjazny użytkownikowi. Na ekranie pojawiają się wskazówki – na przykład „przytrzymaj, by wejść w menu” i strzałeczki „góra” i „dół” – wszystko to powoduje, że poruszanie się po menu jest stosunkowo proste.
Swobodne bieganie i trening
Przejdźmy zatem do najważniejszej kwestii – biegania. Sport jest coraz popularniejszy w Polsce – widzę to nawet po coraz większej ilości osób biegających w moim mieście. Jednak żeby biegać efektywnie – czyli schudnąć, nabrać kondycji lub poćwiczyć do maratonu – należy wiedzieć jak biegać.
#break#
Trochę teorii…
Najważniejszym czynnikiem w bieganiu jest tętno naszego serca. W zależności od tego, ile ono wyniesie, nasz trening będzie miał inny skutek. W przypadku tętna spokojnego i średniego zwiększymy odpowiednio wydolność tlenową organizmu (tlen będzie lepiej rozprowadzany przez płuca, zwiększenie pojemności płuc i w efekcie będziemy mogli biec dłużej). To tak zwany trening aerobowy – dla osób, które chcą spalić tkankę tłuszczową. Wbrew powszechnej opinii spalimy więcej z naszych fałdek biegnąc dłużej i wolniej, niż krócej i z maksymalną prędkością.
Tętno
Jeżeli ustalimy sobie bardzo wysokie tętno – od 170 uderzeń na minutę wzwyż – będziemy mieli trening anaerobowy – w ten sposób zwiększymy moc swoich mięśni, ale nie schudniemy.Forerunner 210 pozwala na ustalenie zarówno maksymalnego tętna – osoby początkujące nie powinny przekraczać 190-200 uderzeń – jak i poszczególnych stref uderzeń. Powinniśmy znać swoje zwykłe tętno w bezruchu – dokładna tabela znajduje się w instrukcji obsługi i w Internecie. Ustalamy 5 stref – pierwsza rozpoczyna się od naszego zwykłego tętna, a ostatnia kończy się maksymalną ilością uderzeń, którą ustalimy. Dzięki temu biegając wiemy czy utrzymujemy się w fazie aerobowej czy anaerobowej mięśni.
Po ustawieniu odpowiednich danych przyszedł czas na bieganie – moduł GPS jest bardzo dokładny – jego obliczenia pokrywają się z danymi kartograficznymi. Zegarek łapie sygnał nawet w pochmurne dni – także w deszczu.
Dołączony pas z miernikiem tętna zakładamy na klatce piersiowej, na wysokości serca (pod mostkiem). Należy zwilżyć elektrody – to dwa gumowane pasku znajdujące się od wewnętrznej strony paska. Pas powinien opinać klatkę dość ciasno.
UWAGA: GPS ani inne funkcje nie zostaną uruchomione, jeśli nie włączymy stopera!
Biegamy!
Po rozpoczęciu biegu od razu możemy zaobserwować, że tętno rośnie. Pod wartością oznaczającą ilość uderzeń na minutę znajduje się strefa, w jakiej się znajdujemy. Wystarczy wejść i utrzymywać się w tej, którą wcześniej wybraliśmy, a nasz trening na pewno przyniesie wymierne skutki.
Na górze umieszczono dystans, jaki przebyliśmy – na tarczy oznaczony jako „dist.” Z kolei na dole zegarek pokazuje prędkość, z jaką aktualnie biegniemy („pace”). W historii znajdziemy także średnią prędkość z całego dystansu lub okrążenia.
Po treningu możemy także, dzięki pobranemu ze strony producenta oprogramowaniu, sprawdzić wykresy prędkości, bicia serca, spalonych kalorii i wielu innych wartości. Dla zaawansowanych przygotowano także opcję ustalania treningów. Niestety mapa jest niedokładna i próba odtworzenia trasy według niej właściwie mija się z celem.
#break#
Interwały – czyli spal więcej
Interwały są przeznaczone dla osób, które biegają już jakiś czas. Świetnie sprawdzają się w przypadku osób chcących szybko i skutecznie zredukować tkankę tłuszczową. Interwały polegają na tym, że w co jakiś czas lub dystans znacznie zwiększamy nasze tętno.
Dla przykładu mamy założone, że przebiegniemy 8 kilometrów. Aby spalić jak najwięcej tłuszczyku, postanowiliśmy biec, by utrzymywać nasze tętno w strefie drugiej. Dla zwiększenia efektu, co kilometr na 40-60 sekund biegniemy z maksymalną prędkością.
Forerunner, jak już wspomniałem wcześniej, ma opcję wyznaczania interwałów. Co lepsze, mamy do wyboru zarówno interwały co jakiś czas, lub co jakiś dystans. W menu ustalamy zarówno czas/odległość interwału, jak i odpoczynku. Możemy zaznaczyć także opcję na rozgrzewkę i ochłonięcie po czynności.
Podsumowanie i ocena
Zegarek Garmin Foreunner 210 jest świetny pod każdym względem i znajdzie zastosowanie na ręce biegacza początkującego, średniozaawansowanego i zawodowca. Ilość możliwych ustawień, mnogość funkcji i przyjazność użytkownikowi – to wszystko powoduje, że mogę polecić go Wam z całego serca. Tym bardziej, że bieganie jest sportem tanim – potrzebujemy dobrych butów i dobrych chęci – teren znajdziemy wszędzie dookoła. Warto więc wydać sporą przecież sumę na urządzenie, które pomoże nam w wydajnym treningu.
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | |
Plusy: | Minusy: |
– Ilość funkcji – interwały – dokładny i czuły GPS – pas z czujnikiem tętna – oprogramowanie z historią treningów – wodoodporność do 30 m – przejrzyste menu | – cena
|
#break#
…i na rower
Zawartość pudełka
Podobnie jak zegarek, GPS rowerowy zapakowano w karton oznakowany logiem Garmin. W standardowej (najtańszej) wersji Edge 800 znajdziemy:
• Urządzenie GPS
• ładowarkę
• kabel USB
• kartę pamięci 1 GB
• mocowanie na mostek roweru
• skrócone instrukcje obsługi
• mapy City Navigator na karcie micro SD
• pas z sensorem tętna
Oczywiście istnieją różne wersje, z przeróżnymi czujnikami, jednak ta wydaje się być najbardziej uniwersalna.
Wygląd zewnętrzny
Pierwsze, co rzuca się w oczy, to oczywiście wyświetlacz – ekran dotykowy o przekątnej 2,6 cala i rozdzielczości 160 x 240 pikseli. Wystarczająco duży i jasny, by poradzić sobie nawet w jasny, słoneczny dzień. Pod nim, na oblamówce o wyglądzie przypominającym włókno węglowe umieszczono dwa przyciski nawigacji – „lap/reset” oraz „start/stop”. Resztą będziemy sterować za pomocą dotyku.
Tył i boki urządzenia pokryto czarną gumą oraz niebieskim plastikiem. Na plecach znajdziemy mocowanie na uchwyt rowerowy, a poniżej schowane pod gumą gniazdo micro USB oraz slot kart microSD. Na lewym boku Edge znajduje się przycisk on/off.
Na górze umieszczono wielkie logo Garmin.
GPS ma miły design – nie ukrywajmy, przyciąga wzrok, zwłaszcza jeżeli umieścimy go na mostku naszego roweru.
#break#
Interfejs
O ile w zegarku Forerunner Garmin był ograniczony czterema przyciskami funkcyjnymi, to w przypadku Edge ten problem znikł. Oprócz mapy, o bardzo dobrym pokryciu (City Navigatior) dysponujemy wszystkimi wcześniej wspomnianymi funkcjami.
Ekran dotykowy zdumiewająco szybko i dobrze reaguje na palec. Widać to zwłaszcza podczas wpisywania adresu.
Podczas jazdy możemy wybierać pomiędzy widokiem mapy, komputera podróży (wyświetla podstawowe funkcje, takie jak prędkość, czas, dystans, aktualny czas i kalorie) i… ekranem opóźnienia względem poprzedniego przejazdu – ta opcja przydaje się zwłaszcza podczas jazdy na czas po okrążeniach. Możemy także podglądać, jaką różnicę w wysokości pokonaliśmy – to dodatkowy atut dla osób jeżdżących po górach.
Trening czy dojazd do celu?
Edge sprawdzi się właściwie w obu przypadkach. Jeżeli traktujemy nasz rower jako sprzęt do treningu – gorąco polecam produkt Garmina – obsługa czujnika tętna pozwoli nam na wybór treningu aerobowego i anaerobowego, o czym była mowa przy bieganiu – także rower może służyć jako spalacz tłuszczu. I w tym przypadku możemy śmiało układać treningi, ustawiać strefy bicia serca – tak samo jak w przypadku Forerunnera, z tym, że dzięki kolorowemu ekranowi dotykowemu – znacznie łatwiej. Komputer podróży bardzo dokładnie pokazuje spalone kalorie i prędkość – dużo dokładniej niż liczniki rowerowe oparte tylko na magnesie zamocowanym na kole.
Gorzej prezentują się możliwości Edge 800 jako nawigacji. Oczywiście po wprowadzeniu szerokości i długości geograficznej urządzenie zaprowadzi nas bez pudła – w linii prostej. Na pewno poradzi sobie przy jeździe przełajowej, na orientację czy w górach.
Jednak w mieście dostarczana fabrycznie przez Garmina nawigacja pokazuje tylko główne drogi – co dyskwalifikowałby urządzenie od razu. Dużo lepiej radzi sobie City Navigator – wprawdzie mieszkam w jednym z większych miast na Śląsku, ale na każde wybrane 10 adresów doprowadził mnie bez pudła.
Oczywiście po skończonej jeździe, wszystkie statystyki (do 1000 okrążeń) są zapisywane w pamięci urządzenia. Za pomocą oprogramowania można obserwować te statystki – podobnie jak miało to miejsce w przypadku Forerunnera.
#break#
Podsumowanie i ocena
Podobnie jak w przypadku zegarka, nie znalazłem istotnych wad Edge 800 – co więcej liczbę nieistotnych można policzyć na palcach jednej ręki. To rzadkość. Rowerowy GPS Garmina jest całkowicie uniwersalny i przeznaczony dla wszystkich użytkowników dwóch kółek. Coś dla siebie znajdą niedzielni rowerzyści, zapaleńcy (w tym szaleńcy) i osoby traktujące jazdę na rowerze jako swoisty trening. Ilość funkcji zdaje się nie mieć końca.
Dobrze, że Garmin zdecydował się na dołączanie do Edge 800 dodatkowego oprogramowania – gdyby nie ono, ocena byłaby znacznie niższa.
Warto wspomnieć, że bateria wytrzymuje do 15 godzin. Urządzenie ładuje się bardzo szybko. Edge 800 jest też zgodny ze standardem IPX7, czyli jest odporny na zachlapania, kurz i moczenie w wodzie o głębokości 1 metra przez pół godziny. Można więc bez obaw szaleć na rowerze – Edge na pewno Was nie zawiedzie.
![]() ![]() ![]() ![]() ![]() | |
Plusy: | Minusy: |
– Ładny design – ogromna ilość funkcji – uniwersalny – na trening, wycieczkę i dla kuriera – standard IPX7 – duże możliwości rozbudowania treningu – duży, wyraźny i dobrze reagujący na dotyk ekran – polskie, przejrzyste menu – mocne mocowanie na mostek – czuły GPS | – Cena
|
Zakończenie
Test był jednym z przyjemniejszych, jakie miałem okazje przeprowadzać. Korzystanie z dwóch Garminów dawało naprawdę dużą frajdę – przemyślane rozwiązania, dzięki którym uprawianie sportu to nie tylko wysiłek, ale także przyjemność, a co najlepsze – dużo lepsze efekty, daje wielką satysfakcję. Wiem, ze zbliża się jesień, chociaż patrząc za okno – już się rozpoczęła – ale nie rezygnujcie z aktywności sportowej. Zima to świetny czas, żeby wyrobić formę na przyszły sezon, a dużo łatwiej będzie ją na wiosnę wyszlifować, niż zaczynać wszystko od początku. A w zależności od tego, czy preferujecie przemierzać kolejne kilometry na nogach czy dwóch kółkach – wybierzcie Forerunnera lub Edge’a by Wam towarzyszyli.