Tim Cook przyznaje: nowe iPhone’y sprzedają się słabo

Sprzedaż nowej generacji smartfonów Apple iPhone była obiektem spekulacji od wielu tygodni. Niemal wszyscy byli zgodni: iPhone X był tak dobry i „rozsądnie” wyceniony, że stosunkowo niewiele osób rzuciło się na drogie modele iPhone XS i XS Max, a także tańszego i „zbiedzonego” iPhone’a XR. Oficjalnych wyników sprzedaży Apple nie publikowało i parę z ust firma puściła dopiero teraz – słowami Tima Cooka, skierowanymi w liście do zaniepokojonych inwestorów.
Tim Cook przyznał, że nowe smartfony sprzedawały się grubo poniżej oczekiwań. Pierwszy kwartał fiskalny 2019 roku, którego ostatni dzień przypada na 29 grudnia 2018 roku (tak, to nie błąd), Apple ma skończyć z przychodami na poziomie ok. 84 miliardów dolarów. Jest to wynik daleki od prognozowanej wcześniej kwoty 89-93 miliardów dolarów. Finalnie, wynik ten może być… jeszcze gorszy.
Cook wskazał kilka różnych przyczyn porażki i nie dopatrzył się absolutnie żadnej w samych urządzeniach i ich cenach. Za winowajcę słabszej passy Apple wskazano „umocnienie się dolara”, „problemy z dostawami związane z bardzo szeroką ofertą produktową”, a nawet… „wymianę baterii oferowaną w atrakcyjnej cenie”. W przypadku ostatniego z powodów wydaje się, że Apple mogło stracić znacznie więcej, gdyby do skutku doszły zapowiadane przez poszkodowanych przez traktowanie Apple użytkowników smartfonów.Znalezione obrazy dla zapytania iphone xs max conowego.plMoim zdaniem problem nowych iPhone’ów jest dość oczywisty: nie przynoszą żadnej rewolucji względem niezłego i nieco już tańszego iPhone’a X. Sam Tim Cook powiedział, że, uwaga, „iPhone X był za dobry”. Ba, nawet starsze generacje pokroju iPhone’ów 8 wcale nie są przecież przestarzałe i wciąż służą milionom osób na całym świecie. Apple nie pofatygowało się nawet o to, żeby w końcu do swoich drogich telefonów dorzucać lepszą ładowarkę. Podczas gdy Huawei Mate 20 Pro do pełna naładować można w nieco ponad godzinę, słuchawki Apple ładuje się nawet trzy i pół (model XS Max). Takie rzeczy w 2018 roku to istne kuriozum. Spójrzmy prawdzie w oczy: Apple z innowacyjnością nie ma od dawna nic wspólnego.
W oświadczeniu Tima Cooka pojawił się nawet polski akcent. CEO Apple wskazał, że Polska była jednym z krajów, gdzie sprzedaż urządzeń Apple była dużo wyższa od zakładanej. Stało się tak także m.in. w Malezji i Wietnamie. A może po prostu zachód powoli otwiera oczy i widzi, że w smartfonach i innych produktach Apple nie ma już żadnego „prestiżu”, „innowacyjności” i „premium” – są natomiast przede wszystkim wysokie ceny. Tymczasem Polacy chcą być „fajni” i „światowi”, wydając swe pieniądze na elektronikę nie wartą swojej ceny, która w innych krajach dawno przestała być synonimem lansu i luksusu? Zerknijcie na polskiego Instagrama – nastolatka bez „ajfona” to coś, co w zasadzie tam nie występuje.
Pełny raport finansowy Apple udostępni za miesiąc. Do tego czasu producent musi wykombinować co zrobić, aby odwrócić niepokojący trend. Cena akcji Apple spadła z 232 dolarów w dniu 3 października 2018 roku do 158 dolarów na wczorajszym zamknięciu.