Samsung – 4K to za mało? Dajmy więc 11K!
Ale wygląda dobrze na papierze i niejako pokazuje, że w mobilnej branży coś się dzieje, że firmy dalej prą do przodu. Nie ma zastoju, a więc i zainteresowanie nie słabnie.
Jeżeli kilkanaście lat temu ktoś powiedziałby mi, że w telefonach – wówczas o ekranach monochromatycznych lub kolorowych – rozdzielczość ekranu będzie przewyższać ówczesny monitor z PC-ta, to puknął bym się w czoło. Dziś wiem jednak, że to nie tylko to się stało, ale i wkracza w pewną granicę, poza którą zwyczajnie nie ma to sensu, przynajmniej w obecnych warunkach. No bo kto wie co przyniesie przyszłość? Nikt.
Samsung choć stara się być innowatorem, to jednak średnio mu to wychodzi. Czy 11K coś tu zmieni? Pewnie nie i nie sądzę, by miało to jakikolwiek sens, oprócz wmówienia nam użytkownikom, że coś się dzieje, że to dobre, fajne, czy po prostu potrzebne. Niemniej, do 2018 roku Koreańczycy zamierzają zbudować ekran o rozdzielczości 11K z zagęszczeniem 2250 pikseli na cal (cztery razy więcej niż w obecnych smartfonach o rozdzielczości QHD), współpracując z południowokoreańskim rządem, zamierzając poświęcić na ten cel blisko 26,5 mln dolarów.
Prototyp ekranu o przerażającej wręcz rozdzielczości ma zostać pokazany już w czasie Zimowej Olimpiady w Pjongczangu w 2018 roku. Ostatnią, ale wartą odnotowania ciekawostką jest to, że ekran ma symulować efekt 3D. Optyczne złudzenie. Nie wiadomo na jakiej zasadzie ma to działać, ale pewne jest, że rozdzielczość 11K odegra w tym pierwszoplanową rolę.
Źródło: engadget.com